wtorek, 15 marca 2016

Niedzielna wycieczka królową szos

Uwielbiam takie leniwe i słoneczne niedziele.  Szczególnie gdy jesteśmy w domu we czwórkę.  Mąż pracuje na zmiany, wiec niektóre niedziele spędzamy osobno.  Ta trafiła się nam wolna. I do tego to piękne słońce :-)
Idealny dzień na rodzinny spacerek bądź rodzinną wycieczkę.  



My skorzystaliśmy z tej drugiej opcji. Rodzinna wycieczka za miasto.  I to nie byle czym :-) Samą królową szos.  Miłością mojego męża.  Piękną i zadbaną Syreną 105 z roku 1976.
Ledwo naszą czwórkę zmieściła z podręcznym bagażem ale zmieściła. 
To taka sentymentalna podróż.  Fajne uczucie pod czas jazdy. Te spojrzenia ludzi.  Bezcenne :-)
Syrenka jest już z nami 2 lata. Wiozła do ślubu pary młode.  Woziła nas gdy byłam w ciąży z Kacperkiem,  gdy Kacperek był już poza brzuszkiem.  Woziła tez w ciąży z Dawciem.  Jeździła na zlot pojazdów dwusuwowych. Teraz będziemy nią podróżować we czwórkę. Szczególnie w takie piękne słoneczne dni :-)
To taki bezcenny czas spędzony razem, którego ostatnio nie mamy za dużo.
Jak mamy wolne to korzystamy z pogody i robimy sobie przejażdżkę po pięknej podlaskiej okolicy. Za każdym razem staramy się obrać inną trasę, ale mamy też swoje ulubione. Taka wycieczka nabiera zupełnie innego wymiaru. Nie przeszkadza nawet to że jest ciasna. Ale jadąc nią za każdym razem ciesze się jakby to było coś niezwykłego. Łapię chwile i rozkoszuję się przejażdżką. Nawet zwykłe pola zza okna ogląda się inaczej. I pomyśleć że byłam przeciwna na początku temu samochodowi. A teraz sama chętnie nią jeżdzę i jej słucham. Tego syrenkowego turkotu.







Zapraszamy przyszłe pary młode do takiej sentymentalnej podróży Syreną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz